Czego nie widać, kiedy patrzysz…

z Brak komentarzy

 

„Czego nie widać kiedy patrzysz” to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, kiedy kilka dni temu usłyszałem o śmierci Chestera Benningtona – wokalisty zespołu Linkin Park. Dowiedziałem się o tym przebywając na urlopie, przeglądając aktualne wiadomości na komórce. Obok dominujących informacji politycznych pojawiła się informacja o samobójczej śmierci wokalisty.

 

 

Linkin Park

 

Linkin Park – amerykański zespół muzyczny wykonujący szeroko pojętą muzykę rockową. Zespół powstał w 1996 roku i od tamtego czasu systematycznie powiększał grono swoich fanów. Sama muzyka Linkin Park nie jest mi jakoś bardzo bliska jednak brzmienie zespołu jest dość charakterystyczne i rozpoznawalne.Miałem też okazję parę tygodni temu oglądać ich koncert na DVD wraz z moim synem, który lubi takie cięższe metalowe brzmienie.Słuchaliśmy i przyglądaliśmy się z „bliska” Chesterowi Benningtonowi i jego kolegom.  Grali swoje największe przeboje, biegając po scenie, śpiewając, recytując i krzycząc na zmianę. Przed sceną wielki tłum młodych ludzi bawiących się i skandujących nazwę zespołu w przerwach pomiędzy kolejnymi utworami. Mój dwunastoletni syn kiedy dowiedział się o tej tragicznej śmierci przeżył szok. To wydarzenie posłużyło nam jako wprowadzenie do rozmowy o życiu, śmierci, depresji, narkotykach i alkoholu. Te tematy jak podają źródła prasowe były częścią życia wokalisty Linkin Park. Od wielu lat zmagał się z poszukiwaniami sensu życia i próbą wyjścia z nałogów. Przypuszczam, że kiedy człowiek podejmuje decyzję o samobójstwie to musi być to jakaś kulminacja ciemności, ciemności, której nie można oświecić żadnym światłem… Chester Bennington zostawił zespół u szczytu sławy, tysiące fanów na całym świecie ale co może jeszcze ważniejsze zostawił sześcioro dzieci i żonę. Brzmi to dramatycznie a dodatkowo niepokojem napawa fakt, że zrobił to dokładnie w dniu urodzin innego muzyka, który w maju tego roku zrobił podobny krok.

 

Co się stało…?

 

Oczywiście mogę gdybać i domyślać się co było u podstaw takiego zdarzenia jednak dla mnie istotne stało się w jaki sposób mogę przepracować tą informacje z moim synem. Pokolenie mojego syna to osoby wychowywane w świecie mediów, portali społecznościowych, natłoku informacji. Jest to pokolenie, dla którego bardzo często ważnymi a czasami najważniejszymi autorytetami są właśnie muzycy. W mediach, o których pisałem wcześniej często pojawia się skrzywiony, nierealny obraz świata tworzony przez youtuberów, blogerów itp. Nierealność tego świata sprawia że nie zauważamy wielu trudnych a często dramatycznych sytuacji jakie kryją się za tym co możemy oglądać na pierwszy rzut oka. Myślę że podobnie było z naszymi odczuciami podczas oglądania koncertu. W zasadzie wszystko na pierwszy rzut oka było ok. Jednak jak pokazały ostatnie dni tych najtrudniejszych spraw w nie zobaczyliśmy.

Na ile to co się wydarzyło będzie przestrogą dla innych, dla mojego syna? Nie wiem. Chciałbym by patrzył dalej, głębiej nie skupiał się i nie uczył się życia na powierzchownych obrazach. Nie mam i nie chcę mieć złotej rady ani odpowiedzi na to co się wydarzyło i jak można byłoby tego uniknąć. Moje doświadczenie podpowiada mi że w trudnych chwilach liczą się dwie rzeczy: wartości jakie nosimy w swoim sercu i ludzie, którzy nas otaczają. Żyzną glebą, na której mogą wyrosnąć prawdziwe wartości jest życie w realnym świecie, blisko samego siebie. Ilekroć uciekam od siebie, uciekam od życia i jego realnego wymiaru. Uciekając od ludzi, unikając prawdziwych przyjaźni  staję się powoli zakładnikiem świata, który tworzę. Świata, którego pętla zaciska się coraz mocniej a z czasem tak mocno że człowiek już nie ma siły i przegrywa…

Obserwuj Tomasz Janik:

Ostatnie wpisy od

Zostaw komentarz