Nie chodzi o to, czy pojawi się kryzys – tylko kiedy. I jak na niego zareagujesz.
Kiedy zespół zaczyna się sypać, deadline pęka, ludzie są poirytowani, zmęczeni, wycofani – nie pomoże checklistowanie ani jeszcze jedno spotkanie z agendą „plan B”. To moment, w którym trzeba przestać być menedżerem projektu i zacząć działać jak lider zespołu.
Co robić?
Po pierwsze: odłóż narrację o „ratowaniu sytuacji” i skup się na zatrzymaniu emocjonalnej spirali. Nikt nie podejmuje mądrych decyzji w napięciu. Zespół musi poczuć, że może powiedzieć, co naprawdę czuje, bez konsekwencji. Zrób przestrzeń na szczerą rozmowę – nawet jeśli będzie niewygodna.
Po drugie: nazwij sytuację po imieniu. Nic tak nie pogłębia kryzysu, jak udawanie, że go nie ma. Powiedz wprost: „Tak, sytuacja jest trudna. Tak, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Ale jesteśmy w tym razem i chcę wiedzieć, co Wam realnie przeszkadza działać.”
Po trzecie: nie szukaj winnych. Szukaj przyczyn. Różnica jest ogromna. Winy zamykają dyskusję. Przyczyny otwierają drogę do rozwiązania. Jeśli ktoś coś zawalił – najczęściej zrobił to z powodu chaosu, braku informacji, przeciążenia. Nie z braku kompetencji. Trzeba to zrozumieć, zanim się oceni.
Po czwarte: wprowadź mikroreset. Nie chodzi o całkowitą zmianę planu – chodzi o danie ludziom jasnego punktu odniesienia na „teraz”: co robimy dziś, jutro, w tym tygodniu. Krótki horyzont czasowy pomaga odzyskać kontrolę i stabilność.
Po piąte: dawaj dużo mikrofeedbacku – nie tylko merytorycznego, ale emocjonalnego. „Widzę, że to było trudne.” „Doceniam, że to dowiozłeś mimo presji.” „Jeśli czegoś potrzebujesz – powiedz.” Ludzie muszą wiedzieć, że nie są tylko trybikiem, który ma działać nawet pod napięciem.
I na koniec – zadbaj o siebie. Twój poziom napięcia natychmiast udziela się zespołowi. Jeśli jesteś wyczerpany, impulsywny albo bierny – ludzie to czują. EQ zaczyna się od autoregulacji. Jeżeli chcesz utrzymać zespół, najpierw musisz utrzymać siebie.
To nie są miękkie działania. To twarde elementy zarządzania w trudnych warunkach.
I tylko dzięki nim można ugasić pożar – nie zostawiając za sobą zgliszczy.
Zostaw komentarz